przewlekłe zanikowe zapalenie skóry. Tymczasem objawy narządowe boreliozy to: dolegliwości kardiologiczne (np. zapalenie wsierdzia lub zapalenie mięśnia sercowego); przewlekłe bóle stawów; zmiany w obrębie układu nerwowego (np. zapalenie nerwów obwodowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych lub porażenie nerwu czaszkowego). Typowe objawy przewlekłe zanikowe zapalenie żołądka - uczucie pełności po zażyciu nawet małą porcję jedzenia, zmęczenie, nieprzyjemny odbijanie, wzdęcia, niestabilnym krześle - wtedy zaparcia, biegunka, potem słaby apetyt, dudnienie w brzuchu, czasami odchudzania. Przewlekłe zapalenie żołądka (gastritis chronica) spowodowane jest procesami autoimmunologicznymi, czyli związanymi z układem odpornościowym, przewlekłym zakażeniem H. pylori, ciągłym drażnieniem błony śluzowej żołądka lekami przeciwbólowymi bądź kwasami żółciowymi. Czytaj również: Leki na wymioty – jakie wybrać? Przewlekłe zapalenie jelit mogą powstać w wyniku narażenia na działanie substancji toksycznych (arsenu, ołowiu, rtęci, cynku, fosforu, i in.), Jak i długotrwałego stosowania wielu leków (salicylany, indometacyny, kortykosteroidy mofetylu, leki cytotoksyczne, niektóre antybiotyki długotrwałe lub niekontrolowane Ich użyj Biorąc pod uwagę, przewlekłe zanikowe zapalenie gardła, jako końcowy etap w powyższych formach przewlekłe zapalenie gardła, a zatem w wyniku banalnej procesem zapalnym, w których istotną rolę odgrywają przewlekłych procesów patologicznych w gardle nosa, nie należy zapominać o tzw ważne lub genuinnom zanikowe zapalenie gardła Vay Nhanh Fast Money. Zapalenie mieszków włosowych najczęściej pojawia się po goleniu i depilacji. Tego typu zmian nie należy lekceważyć, ponieważ nieleczone mogą doprowadzić do rozwoju groźnych chorób skóry: czyraka lub figówki. Jakie są przyczyny zapalenia mieszków włosowych? Jak rozpoznać objawy stanu zapalnego? Na czym polega leczenie tej choroby skóry? Spis treściZapalenie mieszków włosowych - czym są mieszki włosowe?Zapalenie mieszków włosowych - przyczynyZapalenie mieszków włosowych - czynniki ryzykaZapalenie mieszków włosowych - objawyZapalenie mieszków włosowych - leczenieZapalenie mieszków włosowych - jak zapobiegać? Zapalenie mieszków włosowych najczęściej pojawia się po goleniu i depilacji. Po zastosowaniu maszynki lub po depilacji woskiem w obrębie ujścia włosa pojawiają się charakterystyczne wykwity skórne. Tego typu zmian nie należy lekceważyć. Przewlekłe zapalenie mieszków włosowych może doprowadzić do rozwoju czyraka czy figówki. Czyrak objawia się w postaci bolących guzków. W przebiegu choroby stan zapalny atakuje głębsze warstwy skóry i atakuje także tkankę okołomieszkową. Z kolei figówka to przewlekłe ropne zapalenie torebek włosowych na wardze górnej i na brodzie, które może doprowadzić do obrzęków i bólu skóry. Depilacja laserowa - laser diodowy Zapalenie mieszków włosowych - czym są mieszki włosowe? Mieszki włosowe to wąski kanał w skórze, z którego wyrasta włos. Do mieszków włosowych uchodzą przewody gruczołów łojowych, które produkują łój. Wydostaje się on na powierzchnię skóry, tworząc tzw. płaszcz lipidowy, który chroni ją przed podrażnieniami ( neutralizuje szkodliwe substancje i uniemożliwia im kontakt ze skórą oraz wniknięcie w jej głębsze warstwy). W wyniku uszkodzenia ujścia mieszka, poprzez "starcie" tzw. płaszcza lipidowego przez drażniące kosmetyki lub poprzez mikrourazy mechaniczne, np. podczas golenia, drobnoustroje wnikają do mieszków włosowych i tam namnażają się. Wówczas organizm zaczyna się bronić i zapoczątkowuje stan zapalny. Zapalenie mieszków włosowych - przyczyny Zapalenie mieszków włosowych dzieli się na infekcyjne i nieinfekcyjne. W tej pierwszej grupie najczęściej spotyka się zakażenia bakteriami, spośród których dominują paciorkowiec ropny i gronkowiec złocisty, który bytuje czasowo na skórze i błonach śluzowych, np. jamy nosowej, i w chwilach upośledzenia układu odpornościowego atakuje organizm. Przyczyną infekcyjnego zapalenia mieszków włosowych może być też Pseudomonas aeruginosa, czyli pałeczka ropy błękitnej. Oznacza to, że do zakażenia dochodzi w zanieczyszczonej wodzie, np. na basenie, w SPA, jacuzzi, szczególnie przy złej jakości wody i jej niewłaściwym chlorowaniem. Inne przyczyny infekcyjnego zapalenia mieszków włosowych to: dermatofity (grzyby powodujące tzw. dermatofitozy - grzybice skóry i jej przydatków: włosów i paznokci) bielniki - drożdżaki wirusy (np. wirus opryszczki) pasożyty (najczęściej nużeniec) Z kolei nieinfekcyjne zapalenie mieszków włosowych to zmiany o podłożu trądzikowym, które często są spowodowane lekami. Stosowane miejscowych kortykosteroidy i kortykotropina mogą prowadzić do wykwitów skórnych, składających się z zapalnych krostek. Do tej grupy zalicza się także popromienne zapalenie mieszków włosowych, czyli to, które jest wynikiem ekspozycji na słońce. Zapalenie mieszków włosowych - czynniki ryzyka Do infekcyjnego zapalenia mieszków włosowych często dochodzi podczas golenia czy depilacji. Wówczas liczba nieestetycznych krostek zwiększa się po każdym goleniu, ponieważ zakażenie przechodzi z jednego mieszka włosowego na drugi. Do zakażenia może dojść także miejscach, które są narażone na częste pocieranie i kontakt z ubraniami (kark i plecy). Nie bez znaczenia są także rodzaje kosmetyków używane do codziennej pielęgnacji. Te, które zawierają duże ilości sztucznych barwników i substancji zapachowych, mogą przesuszyć skórę i doprowadzić do stanu, w którym będzie ona bardziej podatna na infekcje. Zapalenie mieszków włosowych - objawy Zapalenie mieszków włosowych objawia się wykwitami skórnymi, często wypełnionymi płynem surowiczym lub ropą, zlokalizowanymi wokół mieszków włosowych. Wykwity te często się zlewają, tworząc skupiska niebolesnych grudek i krostek przebitych włosami, które mogą powodować świąd, a nawet ból. Tego typu zmiany mogą być zlokalizowane na całym ciele, jednak najczęściej obserwuje się je na twarzy, owłosionej skórze głowy, pachach, pośladkach i okolicy łonowej. Mogą wystąpić także na ramionach, udach czy łydkach. Ropnych grudek nie powinno się wyciskać. Podczas wyciskania może dojść nie tylko do rozsiania bakterii po skórze. Podczas wyciskania część ropy zostanie wgnieciona jeszcze głębiej, pogarszając tym samym stan zapalny. Czytaj też: Truskawkowe nogi (czerwone krostki po depilacji) - skąd się biorą i jak je leczyć? Sprawdź, jak wyglądają truskawkowe nogi! Zapalenie mieszków włosowych - leczenie W przypadku leczenia zapalenia mieszków włosowych na tle bakteryjnym stosuje się antybiotykoterapię. Ponadto lekarz przepisuje maści, które wykazują działanie przeciwbakteryjne. Tego typu preparaty stosuje się miejscowo na zmienione obszary skóry 2-3 razy dziennie przez czas określony przez lekarza. Co ważne, w tym czasie należy wstrzymać się od wszelkiego rodzaju depilacji. Zapalenie mieszków włosowych - jak zapobiegać? Po zakończonej kuracji należy pamiętać o profilaktyce. W tym celu skuteczne będą wszelkie kremy, żele oraz balsamy zawierające mocznik, które, dzięki swoim właściwościom nawilżającym, skutecznie poprawiają stan skóry. Należy zadbać o dobór kosmetyków do rodzaju skóry. Powinno unikać się tych, w których składzie znajdują się konserwanty. Lepiej wybrać neutralne, nieperfumowane kosmetyki bez dodatku sztucznych barwników. Należy pamiętać także o dezynfekcji maszynki do golenia i depilatorów po każdym użyciu. Wystarczy użyć spirytusu salicylowego lub wody utlenionej. Czytaj też: Metody depilacji. Jak depilować się domowym sposobem? Jaka to choroba? Pytanie 1 z 12 Co dolega temu dziecku? Atypowe zapalenie skóry Atopowe zapalenie skóry Atypiczne zapalenie skóry Borelioza ("choroba z Lyme") jest zwana chorobą odkleszczową, jednak tak naprawdę to nie sam kleszcz powoduje chorobę, ale bakteria, która znajduje się w jego wnętrzu. Boreliozą można się zarazić przez ugryzienie kleszcza, który jest nosicielem krętków Borrelia. W większości przypadków choroba ta objawia się w postaci rumienia na skórze, nie jest to jednak regułą. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że bakteria z rodzaju Borrelii może spowodować wystąpienie objawów boreliozy praktycznie z każdego narządu. Postaci narządowe boreliozy są dużo groźniejsze niż miejscowe zmiany skórne, mają także mało charakterystyczny przebieg i pojawiają się dużo później, a nie bezpośrednio po ugryzieniu przez kleszcza. Utrudnia to rozpoznanie i późniejsze leczenie boreliozy. spis treści 1. Definicja boreliozy 2. Fazy boreliozy Borelioza wczesna miejscowa Borelioza wczesna rozsiana Borelioza późna 3. Objawy boreliozy Objawy skórne Objawy ogólnoustrojowe Zapalenie stawów Objawy ze strony układu sercowo-naczyniowego Objawy ze strony układu pokarmowego 4. Neuroborelioza 5. Diagnostyka boreliozy 6. Leczenie boreliozy Leczenie IDSA Leczenie ILDAS 7. Powikłania boreliozy 8. O czym powinien pamiętać chory na boreliozę? rozwiń Zobacz film: "Uwaga, borelioza! - objawy choroby" 1. Definicja boreliozy Borelioza (choroba z Lyme) jest najbardziej znaną chorobą odkleszczową. Jest to choroba, która po raz pierwszy została rozpoznana w latach 80. XX wieku. Boreliozę wywołują bakterie Borrelia burgdorferi, które zaliczane są do krętków. Do zakażenia Borrelią dochodzi na skutek ugryzienia człowieka przez kleszcza. W wielu przypadkach osoba nie zdaje sobie sprawy, że została ukąszona. Objawy chorobowe pojawiają się w późniejszym czasie, co znacznie utrudnia rozpoznanie. Warto obejrzeć dokładnie swoje ciało, po przyjściu z lasu. Kleszcze wybierają zazwyczaj zgięcia łokci i kolan, pachwiny, kark i skórę pod piersiami. Jeśli kleszcz ma styczność z organizmem człowieka 24–48 godzin, ryzyko wystąpienia choroby jest większe. Co ciekawe, nie bez znaczenia jest również miejsce ugryzienia kleszcza. Ryzyko zarażenie jest nieco większe, gdy kleszcz umiejscowił się w zgięciach kolan albo łokci. Pamiętajmy, aby pod żadnym pozorem nie smarować kleszcza tłustą mazią, masłem lub alkoholem. Drażnienie kleszcza poprzez przypalanie, smarowanie tłuszczem lub alkoholem potęguje ryzyko choroby, gdyż w ten sposób zwiększamy ilość śliny i wymiocin kleszcza, który chcąc nie chcąc, wpuszcza je do naszej krwi, razem z chorobotwórczymi krętkami w zwiększonej ilości. 2. Fazy boreliozy W obrębie boreliozy wyróżniamy 3 fazy kliniczne: wczesną miejscową (ograniczoną), wczesną rozsianą i późną. Borelioza wczesna miejscowa Pierwszą typową kliniczną manifestacją pierwszego okresu boreliozy jest rumień wędrujący. Pojawia się zwykle pomiędzy 7. a 14. dniem od ugryzienia, choć zdarza się, że występuje dopiero po 5-6 tygodniach lub wcale. Pseudochłoniak boreliozowy, będący niebolesnym naciekiem zapalnym w miejscu pokąsania przez kleszcza, jest alternatywnym obrazem klinicznym pierwszej fazy boreliozy. Występuje głównie na płatku ucha, sutku lub na mosznie. Borelioza wczesna rozsiana Znaczna liczba pacjentów pediatrycznych z boreliozą rozwija postać wczesną rozsianą choroby, której najczęstszym objawem są liczne rumienie będące wynikiem bakteriemii (obecności bakterii we krwi). Zmiany wtórne boreliozy są zwykle mniejsze niż zmiana pierwotna. Często towarzyszą im objawy grypopodobne z powiększeniem obwodowych węzłów chłonnych (limfadenopatią). Niezwykle rzadko dochodzi w wyniku boreliozy do rozwoju aseptycznego zapalenia opon mózgowych czy też zapalenia mięśnia sercowego z różnego stopnia blokami przedsionkowo-komorowymi (mniej niż 1 proc.). Osoby, u których doszło do zapalenia mogą odczuwać silne bóle głowy, sztywność karku, nudności i wymioty. Borelioza późna Dość typowe po boreliozie jest nawrotowe, wędrujące reumatoidalne zapalenie stawów, zwykle dużych (np. kolanowy), przebiegające z obrzękiem. Miejscowe zajęcie układu nerwowego, neuropatie (stan chorobowy dotykający nerwy obwodowe są także manifestacją II okresu boreliozy. Porażenie nerwu twarzowego pojawia się relatywnie często wśród dzieci i może być jedynym objawem boreliozy. U osób starszych znacznie częściej dochodzi do radikulopatii. Jest to, niejednokrotnie, bardzo silny ból neuropatyczny z towarzyszącymi zaburzeniami czucia i ruchu. Obraz takich dolegliwości boreliozy nazywany to tzw. zespół korzeniowy. 3. Objawy boreliozy Objawy skórne Rumień Rumień na skórze, który powstaje przy boreliozie bezpośrednio po ugryzieniu przez kleszcza, ma bardzo charakterystyczny i łatwy do rozpoznania wygląd. Zmiana jest czerwona i najczęściej ma kształt okręgu lub owalu. Często ma wygląd pierścienia, jest czerwona na obwodzie i wyraźnie odgraniczona od reszty skóry, a w środku ma jaśniejsze przebarwienie. Początkowo ma średnicę 1–1,5 cm, ale może rozrastać się obwodowo. Nieleczony rumień szerzy się obwodowo, osiągając przeciętnie 15 cm średnicy, choć zmiany większe niż 30 cm również się zdarzają. Pozostawiony bez leczenia utrzymuje się przez ok. 2 tygodni, a nawet dłużej. Wyjątkowo przyjmuje postać pęcherzykowatą lub martwiczą. Rumień obecny przy boreliozie nie boli ani nie swędzi. Jednak konieczne jest jego leczenie i to nie miejscowe, lecz ogólnym, doustnym antybiotykiem Rumień jest zmianą wczesną boreliozy i występuje do 30 dni od ugryzienia przez kleszcza. Jednak na zmianie wczesnej może się nie skończyć – bakterie ze skóry mogą się dostać do krwi, a stamtąd do praktycznie każdego narządu w ciele człowieka. Dlatego właśnie trzeba leczyć boreliozę we wczesnym stadium, aby nie miała szansy się rozprzestrzenić. Chłoniak limfocytowy skóry Jednak rumień to niejedyna postać skórna boreliozy. Innym objawem infekcji skórnej może być chłoniak limfocytowy skóry. Ma wygląd guzka o czerwono-niebieskim zabarwieniu. Ta zmiana skórna boreliozy także jest niebolesna. Jej najczęstsza lokalizacja jest inna niż rumienia, który najczęściej występuje na rękach lub nogach, a chłoniak na płatku lub małżowinie usznej, brodawce sutkowej, a czasami na mosznie. Zmiana taka jest dosyć rzadka i jeżeli już, to częściej występuje u dzieci. Przewlekłe zanikowe zapalenie skóry Borelioza w postaci skórnej może mieć też charakter przewlekły w formie tzw. przewlekłego zanikowego zapalenia skóry. Objawia się ona niesymetrycznymi czerwonosinawymi zmianami na skórze rąk lub nóg. Początkowo kończyny mogą sprawiać wrażenie obrzękniętych, późniejszym takim objawem boreliozy jest stopniowe ścieńczenie skóry, aż zaczyna ona przypominać bibułę. Zajęta procesem chorobowym skóra jest pozbawiona włosów. Przewlekłemu zanikowemu zapaleniu skóry może towarzyszyć bolesność okolicznych stawów. Objawy ogólnoustrojowe Jednak zmiany skórne to nie jedyne objawy boreliozy, jakie mogą występować w infekcji. Występują one zazwyczaj dopiero jakiś czas po zakażeniu. Borelioza może być diagnozowana na podstawie zmian narządowych, co jednak jest niezwykle trudne. Wynika to z faktu, że zmiany te są mało charakterystyczne, a sytuacja jest jeszcze trudniejsza, jeżeli wcześniej na skórze nie pojawił się rumień, a tak zdarza się dosyć często. Osoba, u której nie wystąpiła charakterystyczna zmiana skórna boreliozy, może w ogóle nie zdawać sobie sprawy z faktu, że ugryzł ją kleszcz i została zakażona chorobotwórczym drobnoustrojem. Objawy narządowe boreliozy są związane z rozprzestrzenieniem się infekcji przez krew lub chłonkę. Borelioza może mieć objawy z kilku narządów jednocześnie. Rozsianie się boreliozy może powodować także wystąpienie objawów ogólnych infekcji takich jak: gorączka poty dreszcze uderzenia gorąca Są to dolegliwości, które mogą sugerować, że to grypa i przeziębienie lub inna infekcja wirusowa. Przewlekła borelioza może także powodować chudnięcie zmęczenie ociężałość obniżenie sprawności fizycznej bezsenność wypadanie włosów Organizm jest po prostu zmęczony przewlekłą infekcją, która się w nim toczy, wszystkie swoje siły poświęca na próby walki z boreliozą. Może dochodzić do drętwienia rąk i nóg, a także języka, a przez to do zaburzeń zmysłu smaku – takie objawy mogą mieć związek z zaatakowaniem nerwów przez boreliozę. Z zajęciem nerwów mogą mieć związek uogólnione bóle praktycznie wszystkich części ciała, np. biodra czy jąder. Pojawiają się także kurcze mięśniowe lub tiki mięśni twarzy. Zapalenie stawów Częstą układową postacią boreliozy jest zapalenie stawów. Może się ono pojawić w niedługim odstępie czasu od wystąpienia zmiany skórnej w postaci rumienia. Zazwyczaj zajęte są jeden lub dwa stawy, borelioza atakuje zwykle duże, takie jak staw kolanowy czy skokowy. Objawami boreliozy są zazwyczaj opuchnięcie stawu i jego bolesność, a czasem także sztywność. Zazwyczaj nie ma zaczerwienia w okolicy chorego stawu, ale zdarza się, że zajęty staw sąsiaduje z miejscem wystąpienia zmiany skórnej wywołanej boreliozą. Objawy boreliozy cofają się i nawracają przez kilka tygodni, aż z czasem zupełnie ustępują. Zapalenie stawów także wymaga leczenia antybiotykiem. Czasami choroba stawów może przejść w formę przewlekłą i prowadzić do nieodwracalnego zniszczenia powierzchni stawowych. Objawy ze strony układu sercowo-naczyniowego Borelioza charakteryzuje się podstępnym, często wieloletnim przebiegiem, dużą zmiennością obrazu klinicznego, „naśladowaniem” innych chorób, a także zajęciem wielu narządów wewnętrznych. Zdarza się także, że borelioza przebiega pod postacią zapalenia mięśnia sercowego. Jego główne objawy to: zaburzenia rytmu serca skoki pulsu i ciśnienia bóle w klatce piersiowej W czasie boreliozy mogą się także zdarzyć skoki pulsu i ciśnienia, bóle w klatce piersiowej, a nawet uszkodzenia struktury mięśnia sercowego. Objawy ze strony układu pokarmowego W przebiegu boreliozy mogą się także pojawić niespecyficzne objawy ze strony przewodu pokarmowego, takie jak: bóle brzucha refluks żołądkowo-przełykowy biegunki zaparcia Może dojść także do podrażnienia pęcherza, zaburzeń miesiączkowania lub potencji. Jednak są to sytuacje bardzo rzadkie. Objawy boreliozy mogą być bardzo zróżnicowane, aczkolwiek najczęstsze są te ze strony skóry i stawów. Wszystkie postaci boreliozy leczy się tak samo – antybiotykiem. Jednak w postaciach narządowych boreliozy czasami bardzo trudno wpaść na to, że przyczyną jest właśnie borelioza. Najważniejsze, żeby umieć rozpoznać u siebie skórne postaci boreliozy, gdyż w tym stadium leczenie jest najbardziej skuteczne, a gdy nawet rozwiną się inne objawy boreliozy, przynajmniej mamy uchwytną przyczynę. Borelioza w większości przypadków to choroba całkowicie uleczalna, jednak warunkiem tego jest wczesna diagnostyka boreliozy, co wbrew pozorom może nie być proste. 4. Neuroborelioza Borelioza może stać się chorobą bardzo niebezpieczną, jeśli wystąpią objawy ze strony ośrodkowego układu nerwowego – mówimy wtedy o neuroboreliozie. Może ona przebiegać pod postacią zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu – wówczas objawami są silne bóle głowy, sztywność karku, a także nudności i wymioty) i, tak jak w zapaleniu opon powodowanym przez inne drobnoustroje. Ta postać boreliozy ma dosyć łagodny przebieg. Czasami może dojść także do zapalenia nerwów czaszkowych odpowiedzialnych między innymi za prawidłową mimikę twarzy. Przy zapaleniu nerwu twarzowego przy boreliozie dochodzi do widocznych zmian w wyglądzie twarzy – może opadać jeden kącik ust, skóra jest wygładzona po stronie chorej, mogą się pojawiać także problemy z zamknięciem powieki, co może doprowadzić do zapalenia spojówki z powodu jej nadmiernego wysychania. Może także dochodzić przy boreliozie do zajęcia nerwów odpowiedzialnych za widzenie i prawidłowe ruchy gałek ocznych, czego objawami mogą być przemijające zaburzenia widzenia czy nadwrażliwość na światło. Przy zajęciu przez boreliozę struktur wewnątrzczaszkowych może także dochodzić do przejściowych problemów ze słuchem. Może dochodzić także do zajęcia nerwów obwodowych, które unerwiają kończyny. Objawy neuroboreliozy, odmiany boreliozy, mogą być silne nerwobóle, a także drętwienia czy mrowienia w nogach lub rękach. Zdarzają się także upośledzenie siły mięśniowej, a także zaburzenia czucia w obrębie kończyn, drżenia oraz nadwrażliwość na dotyk. Neuroborelioza jest bardzo groźna pod postacią przewlekłego zapalenia mózgu i rdzenia kręgowego, które może doprowadzić do stałych ubytków neurologicznych u chorego. Z jednej strony może dochodzić do powstawania porażeń mięśni, a z drugiej – do zmian w psychice człowieka. Borelioza może być przyczyną depresji, częstych zmian nastroju, drażliwości, problemy z koncentracją, a także otępienia i powstawania psychoz. Skutkiem boreliozy mogą być także nietypowe napady padaczkowe. Zmiany, które powoduje w mózgu borelioza, mogą być nieodwracalne. 5. Diagnostyka boreliozy Boreliozę można wykryć poprzez badania krwi i specjalne testy, jednak żadna z metod nie może na 100% potwierdzić lub wykluczyć zakażenia. Istnieje kilka metod diagnostycznych. Pierwszą z nich, a przy tym bardzo tanią jest test immunoenzymatyczny ELISA. Test ELISA Test ELISA wykrywa różne choroby, najbardziej jednak kojarzony jest z boreliozą. Test służy do ilościowego wykrywania przeciwciał we krwi. W przypadku boreliozy chodzi o przeciwciała IgM i IgG. Te pierwsze pojawiają się na początki infekcji i po pewnym czasie zanikają, a ich miejsce zajmują trwalsze przeciwciała IgG. Test przeprowadzany jest na podstawie krwi, w przypadku podejrzenia neuroboreliozy badany jest płyn mózgowo-rdzeniowy. Zdarza się, że test daje fałszywie dodatki wynik, dlatego przez wielu specjalistów postrzegany jest jako mało wiarygodny. Cena testu to około 60 złotych. Można również przeprowadzić go bezpłatnie, w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia, wymagane jest jednak wówczas skierowanie od lekarza. Test Western Blot IgM Druga metoda diagnostyczna to Test Western Blot IgM. Test Western Blot IgM przeprowadzany jest z użyciem krwi lub płynu mózgowo-rdzeniowego. Wynik ujemny oznacza, że w próbce nie ma przeciwciał anty-Borrelia IgM. Test Western Blot IgM wykonuje się na początku infekcji, ponieważ później przeciwciała zanikają. Za wykonanie testu należy zapłacić około 80 złotych. Test Western Blot IgG Test Western Blot IgG przeprowadzany jest podobnie co Test Western Blot IgM. Różnica polega na tym, że Test Western Blot IgG wykrywa obecność przeciwciał IgG. Dodatni wynik testu mówi o tym, że do zarażenia doszło wcześniej niż 6 tygodni temu. Obecność przeciwciał IgG może oznaczać również dawno przebytą i wyleczoną boreliozę. Test PCR i PCR real time Test PCR i PCR real time służą do poszukiwania w próbkach pobranego materiału fragmentów DNA bakterii odpowiedzialnej za zakażenie boreliozą. Test można wykonać zaraz po ukąszeniu ponieważ nie jest on uzależniony od odpowiedzi immunologicznej organizmu. Niestety, zdarza się, że testy te dają wynik fałszywie dodatni. Dodatkowe badania Lekarz, który zdiagnozował u pacjenta boreliozę zazwyczaj zleca wykonanie kolejnych badań. Pacjenci poddawani są badaniu na: babezjozę, chlamydiozę, bartonelozę. 6. Leczenie boreliozy Leczenie boreliozy polega na przyjmowaniu antybiotykotów, przez okres jednego miesiąca. Odpowiednio wcześnie rozpoczęta terapia, stwarza dużą szansę na pozbycie się choroby. Długość terapii i dawka antybiotyku zależy od tego, czy pojawiły się jakieś objawy i jak dawno mogło dojść do zakażenia. Borelioza może jednak powrócić lub zmienić postać na przewlekłą. Leczenie IDSA W przypadku boreliozy zalecanym leczeniem jest metoda IDSA. Leczenie tą metodą stosuje się w przypadku wystąpienia objawów boreliozy. Pacjentowi podaje się antybiotyk przez ok. 3-4 tygodnie. Zwykle wybiera się między amoksycyliną, doksycykliną i cefuroksymem. W przypadku neuroboreliozy antybiotyk podaje się dożylnie. Po odbyciu antybiotykoterapii pacjenta uznaje się za wyleczonego. Objawy, które w tym czasie nie ustąpiły to tzw. zespół poboreliozowy. Leczenie metodą IDSA można powtórzyć jeśli borelioza została wykryta późno i daje objawy stawowe. Jeśli mimo leczenia objawy się utrzymują, można podać pacjentowi niesteroidowe leki przeciwzapalne. Metoda IDSA daje najlepsze wyniki, jeśli zostanie wdrożona nie później niż trzy tygodnie po zainfekowaniu. Każdy tydzień zwłoki osłabia skuteczność leczenia. Leczenie ILDAS Specjaliści, którzy są zwolennikami metody ILDAS nie czekają z wdrożeniem leczenia do momentu pojawienia się objawów. Sugerują rozpoczęcie leczenia w momencie, gdy zakażenie jest wysoce prawdopodobne. Według wytycznych zwolenników ILDAS leczenie należy podjąć jeśli kleszcz pochodził z obszarów endemicznych i tkwił w ciele kilka godzin. Dodatkowym wskazaniem jest wypełnienie kleszcza krwią i niedokładne usunięcie go z rany. Jeśli spełnione zostają te warunki pacjent otrzymuje 28 dniową antybiotykoterapię. W przypadku boreliozy przewlekłej zwolennicy ILDAS zalecają agresywną antybiotykoterapię złożoną z mieszanki kilku antybiotyków. Leczenie trwa przez długi okres, a dawki antybiotyków są dość wysokie. Po ustąpieniu objawów zaleca się przyjmowanie antybiotyków jeszcze przez okres ok. 3 miesięcy, żeby zniszczyć formy przetrwalnikowe Borreli. Leczenie metodą ILDAS może trwać nawet kilka lat. Metoda ta jest dość kontrowersyjna i ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. 7. Powikłania boreliozy Nieleczona borelioza może prowadzić do poważnych konsekwencji. Także wyleczona choroba może dać pewne wtórne objawy, nawet po wielu latach. Na skutek zakażenia po pewnym czasie może dojść do rozwoju zapalenia nerwów czy mózgu, a także takich chorób i schorzeń jak: zaburzenia odżywiania prowadzące do anoreksji psychoza zaburzenia świadomości zaburzenia widzenia otępienie majaczenie drgawki Po latach mogą pojawić się także problemy ze stawami i poruszaniem się. 8. O czym powinien pamiętać chory na boreliozę? Przede wszystkim nie należy panikować. Tylko niewielki procent kleszczy w Polsce przenosi boreliozę. Dodatkowo od momentu ugryzienia do przeniesienia toksyn może minąć nawet od 12 do 24 godzin. Im szybciej więc wyjmiemy kleszcza, tym mniejsze jest ryzyko zakażenia. Ważna jest także odpowiednia profilaktyka. Jeśli wybieramy się na wycieczkę na tereny lesiste i trawiaste, musimy zadbać o odpowiednie, wysokie obuwie i skarpety. Dobrze jest także związać włosy i mieć na sobie jasne ubrania (kleszcze są wówczas dużo łatwiej zauważalne). Po przyjściu z takiego spaceru należy wszystkie ubrania dokładnie wytrzepać, włosy wyczesać i od razu wziąć prysznic. Następnie dobrze jest bardzo uważnie obejrzeć swoje ciało, czy nie ma gdzieś małej czarnej plamki. Warto sprawdzać przede wszystkim miejsca ciepłe i wilgotne, takie jak okolica pod pachami, za uszami, w pępku, a także pod kolanami, w zgięciach łokci i w strefach intymnych. Jeśli zobaczymy kleszcza, ale boimy się samodzielnie go wyjąć, można o to poprosić lekarza pierwszego kontaktu. Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki. polecamy Czy wiecie co się takiego w organizmie dzieje gdy na przykład zatniemy się w palec, mamy zgagę, boli nas ząb albo złapiemy katar? W ustroju pojawia się na jakiś czas ostry stan zapalny. A co on takiego robi? Otóż głównym jego zadaniem jest przywrócić równowagę czyli… uzdrawiać, przywrócić stan homeostazy, chociaż na pierwszy rzut oka to co się dzieje nie sprawia takiego wrażenia i odbieramy to jako raczej coś negatywnego, a już najmniej jako uzdrawianie. Stan zapalny nie jest przez nas mile widziany bowiem kojarzymy go z bólem, zaczerwienieniem, obrzękiem tkanek, podwyższoną temperaturą i czasem utratą funkcjonalności narządu, którego dotyczy (np. nosa przy katarze) – taka jest reakcja organizmu na obecność patogenów lub uszkodzeń tkanek. Zapalenie w każdym razie to rzecz niemiła lecz konieczna – gdybyśmy nie mieli wbudowanych mechanizmów stanu zapalnego leczącego uszkodzenia, umarlibyśmy przy najmniejszym narażeniu tkanek na atak z zewnątrz. Zatem ostre zapalenie jest dla nas zbawienne: ten wielostopniowy proces obronno-naprawczy uzdrawia i ratuje nam życie. Obraz zmienia się jednak gdy zapalenie przybiera stan chroniczny – ukryty i przewlekły. Wtedy oznacza przyspieszoną śmierć – najczęściej w otoczeniu wianuszka mało sympatycznych i drogich w utrzymaniu chorób zwyrodnieniowych, z którymi musimy się męczyć nieraz całe dekady zanim będzie nam dane zejść z tego świata. W stanie ostrego zapalenia ciało „płonie” i to jest dobrze, zaś gdy przechodzi w stan przewlekły – „tli się” i to już jest nie za bardzo dobrze, bo często o tym nie wiemy. Gdy zapalenie przechodzi w stan chroniczny staje się stanem utajonym i rozwijającym się podstępnie – nie mamy z reguły przez długi czas pojęcia, że coś złego się dzieje – do czasu wizyty u lekarza, kiedy to usłyszymy niemiłą diagnozę, której nazwa w języku łacińskim kończy się zwykle na -itis (czasami inflammatio lub phlegmasia), np. gastritis (zapalenie żołądka), gingivitis (zapalenie dziąseł czy też sinusitis (zapalenie zatok przynosowych). Ale nie tylko – jak się okazuje lista chorób, o których wywoływanie podejrzewa się przewlekły stan zapalny o niskim nasileniu jest dużo dłuższa: choroby neurodegeneracyjne (Parkinsona, Alzheimera, stwardnienie rozsiane oraz zanikowe boczne, pląsawica Huntingtona itd.), choroby zwyrodnieniowe określane mianem cywilizacyjnych (nowotwory, cukrzyca, choroby serca i układu krążenia, choroby stawów), inne stany w których wystąpić może przewlekły stan zapalny (astma, depresja, starzenie się, wylewy, zawały, fibromialgia, nowotwory, choroby autoimmunologiczne, alergie). Ale jest też dobra wiadomość: każda z tych chorób wywołanych przewlekłym stanem zapalnym jest jak najbardziej możliwa do uniknięcia, a w sprzyjających warunkach nawet do cofnięcia. Pod warunkiem, że masz choćby blade pojęcie o tym, co się w twoich organizmie dzieje i skąd się bierze twoje cierpienie, a uszkodzenia tkanek nie zaszły zbyt daleko stając się nieodwracalnymi. Co może mieć związek z uszkodzeniami komórek? Jeden lub więcej czynników z listy poniżej (praktycznie wszystko co robimy może nam zdrowie budować lub nam je powoli odbierać): – urazy i infekcje – leki i szczepionki – starzenie się – przedłużający się stres – zanieczyszczone środowisko – nietolerancje pokarmowe IgG zależne (nie mylić z alergiami) – używki (tytoń, alkohol, narkotyki itp.) – prozapalna dieta: bogata w wolne rodniki, uboga w antyutleniacze (tłusta, słodka, obfita, przetworzona) Na pewne rzeczy oczywiście nie mamy wpływu: uraz czy infekcja (wirusowa, bakteryjna, pasożytnicza, grzybicza) może przytrafić się niechcący każdemu, zanieczyszczone środowisko jest jakie jest, starzenie się choć można znacznie opóźnić – nie sposób go całkowicie uniknąć. Jednak są pewne rzeczy z powyższej listy, na które zdecydowanie mamy wpływ my sami we własnej osobie. Stosowanie leków na przykład to kwestia naszej dobrej woli – nikt nam na siłę ich do ust nie wsadzi, a często sięgamy po nie bezmyślnie i odruchowo. Stresem można (a nawet trzeba) nauczyć się zarządzać i dawać sobie z nim radę. Używek można (a nawet trzeba) się pozbyć – do niczego są nieprzydatne i nie przynoszą żadnych zdrowotnych korzyści. No i w końcu jedzenie: nikt nie jest w stanie za kogoś się najeść, musimy zrobić to osobiście (podobnie jak jedynie osobiście możemy iść potem do toalety) i w związku z tym my sami ponosimy osobistą odpowiedzialność za to co wkładamy sobie do buzi. Dieta prozapalna (słodka, tłusta, obfita i przetworzona) jeśli trwa latami nie pozostawi ci żadnej szansy na bycie przewlekle zdrowym i dożycie późnej starość w fizycznym zdrowiu i jasności umysłu. Bez wdawania się zbytnio w szczegóły: standardowa dieta pełna cukru, oczyszczonych węglowodanów (biała mąka, biały ryż), słodyczy, ciastek, przetworzonych produktów odzwierzęcych, smażonych, rafinowanych, wędzonych itd. – to tak jak wspomniałam kopalnia wolnych rodników. Za dużo zaś wolnych rodników jest nam potrzebne jak dziura w moście: sam metabolizm fizjologicznie produkuje ich wystarczająco już dużo (dlatego się starzejemy), to po co jeszcze tych wolnych rodników sobie dokładać? Spójrz na świeżo wyciśnięty sok jabłkowy: po krótkiej chwili chwyci go „rdza” i zacznie on ciemnieć, jego kolor zmieni się na brunatny – tak właśnie wygląda proces utleniania (oksydacji), to samo dzieje się w miarę upływu czasu w naszym organizmie – utleniamy się i „rdzewiejemy” od środka, niektórzy bardzo szybko, a niektórzy dużo wolniej. O co chodzi i dlaczego tak się dzieje, skoro sprawiedliwość wymagałaby, aby wszyscy starzeli się i chorowali tak samo? Dodaj teraz do soku nieco witaminy C, która jest antyutleniaczem i zobacz co się dzieje: sok stracił „rdzę” (redukcja) i znowu jest apetyczny – tak jak ten świeżo wyciśnięty. Ty też możesz zrobić to samo dla swojego ciała, cofnąć tę wyhodowaną latami rdzę, która zżera cię od środka, ponieważ procesy życiowe polegają na ciągłych przemianach utleniania i redukcji. Inaczej nazywane jest to reakcją redoks (co jest zbitką wyrazową słów redukcja i oksydacja). Antyutleniacze (antyoksydanty) mają wolny elektron i mogą neutralizować wolne rodniki. Gdy antyutleniaczy nie dostarczamy w wystarczającej ilości – pojawia się tzw. stres oksydacyjny, który może dotyczyć różnych tkanek, różnych narządów w których dochodzi w związku z tym do uszkodzeń, co inicjuje jakże dobrze wszystkim znane procesy zwyrodnieniowe – plagę współczesnych społeczeństw. Jakich narządów i jakich tkanek procesy te będą dotyczyć, to zależy również między innymi od posiadanych przez danego osobnika skłonności zapisanych w jego genach – stąd mówi się, że pewne choroby „chodzą w rodzinie”, podczas gdy zapominamy, że oprócz genów wynosimy z rodziny przede wszystkim prozapalny styl życia, który nie tylko sami pieczołowicie kultywujemy i bronimy „świętych tradycji” pazurami, ale jeszcze w dodatku dalej przekazujemy chorobotwórcze nawyki na kolejne pokolenia (i koło się zamyka – przychodnie, szpitale i hospicja nigdy w ten sposób nie opustoszeją). Jakie narządy mogą ucierpieć wskutek stresu oksydacyjnego i związanych z tym procesów zwyrodnieniowych wywołanych ukrytym, przewlekle tlącym się całymi latami zapaleniem? Wszystko, cokolwiek sobie zażyczysz: – oczy (zwyrodnienie plamki żółtej i/lub siatkówki, katarakta itd.) – skóra (zmarszczki, cellulitis, łuszczyca, rozmaite dermatozy, nadwrażliwość na słońce i wywołane nim oparzenia słoneczne itd.) – serce (nadciśnienie, włóknienie, stenoza zastawki, zawał itd.) – nerki (przewlekłe choroby nerek, niewydolność itd.) – stawy i ścięgna (rozmaite choroby degeneracyjne stawów, osteoartroza, łuszczycowe zapalenie stawów itd.) – płuca (astma, alergie, obturacyjna choroba płuc, niewydolność oddechowa, nowotwór) – mózg (Parkinson, Alzheimer, autyzm, migreny, wylewy, nadpobudliwość, nerwica natręctw itd.) – układ odpornościowy (przewlekłe zapalenia np. zatok, toczeń, nieswoiste zapalenia jelit, zespół jelita drażliwego, zaburzenia autoimmunologiczne, nowotwory) – naczynia krwionośne (nadciśnienie, miażdżyca itd.) – cały system (cukrzyca, syndrom przewlekłego zmęczenia, przedwczesne starzenie się itd.). Jak widać niemal każda popularna obecnie choroba (każdy z nas przecież ma albo miał w rodzinie lub wśród znajomych kogoś cierpiącego na wyżej wymienione przypadłości) może mieć związek ze stresem oksydacyjnym i nadmiarem w organizmie wolnych rodników. Dochodzi w takich warunkach nieuchronnie do wspomnianego już przewlekłego zapalenia o niskim nasileniu (ang. chronic low-grade inflammation) często nazywanym „cichym/ukrytym zapaleniem” (ang. silent inflammation). Ciało „tli się”, co na początku jest dla nas mało (czasem nawet wcale) zauważalne. Jest to – nie ma co ukrywać- stan rozwijający się podstępnie, podczas gdy my w tym czasie nadal beztrosko kontynuujemy nasz prozapalny styl życia. Jeśli zrozumiemy ten mechanizm i przestaniemy codziennie robić sobie krzywdę własnymi rękoma i na własne życzenie – mamy w ręku klucz do zdrowienia. Jakie masz szanse? Mogą być naprawdę spore. Spójrz jak odnawia się ludzkie ciało: – skóra co 28 dni – krew co 120 dni – kości co ok. rok – wątroba co ok. 6 tygodni – wyściółka żołądka co ok. 5 dni – wyściółka przewodu pokarmowego co 1 dzień. Można powiedzieć, że w twoim obecnym ciele nie ma ani jednej molekuły, która była „tobą” 5, 6 czy 7 lat temu. Każdego dnia ciało odnawia około (słownie: jednego miliarda) komórek! Pytanie: skąd bierze ono surowce do odbudowy, do wymiany starego na nowe? Ano głównie z tego co wkładasz do środka otworem gębowym. Jesteś i stajesz się każdego dnia dokładnie tym co jesz i pijesz. Jak mówiła dr E. Dąbrowska na wykładzie – jesz zwyrodniałe jedzenie to będziesz mieć zwyrodniałe ciało. Nie inaczej. Glukotoksyczność, lipotoksyczność i AGEs Tłuszcz i cukier – dwa bratanki: i do wywołania stanu zapalnego i do doprowadzenia nas do chorób cywilizacyjnych. Oczywiście mówimy tutaj o nadmiarze, żeby była jasność. Nie o czy kropelce miodu czy oliwy tu i ówdzie, lecz o ciągnącym się latami, bezustannym atakowaniu własnego organizmu pokarmami zawierającymi nadmiar oczyszczonych węglowodanów i tłuszczu (niestety, również tego „zdrowego”). Żeby bowiem zrozumieć procesy jakie mają wpływ na istnienie podstępnego przewlekłego zapalenia trzeba jeszcze ponadto przyswoić sobie dwa terminy: glukotoksyczność (długotrwałe podwyższenie stężenia glukozy w osoczu) i lipotoksyczność (długotrwałe podwyższenie stężenia lipidów w osoczu prowadzące do odkładania się ich w miejscach, w których nie powinno ich być, np. w mięśniach, wątrobie itd). Jednym słowem w równym stopniu szkodzi pracy całego naszego systemu zarówno dieta za słodka jak i za tłusta. To są bowiem dwa procesy, które przez badaczy łączone są z występowaniem przewlekłego zapalenia, ponieważ nasilają zwiększenie poziomu substacji prozapalnych (TNF-α oraz interleukiny IL-1, IL-6, IL-8, IL-15, IL-17, IL-18, IL-23). Oprócz tego obydwa zjawiska (choć nieco innymi drogami) prowadzą do insulinooporności (glukoza nie może dostać się do wnętrza komórek, ponieważ stają się one niewrażliwe na insulinę transportującą glukozę do wnętrza komórek, przez co trzustka jest coraz bardziej obciążona, ponieważ musi produkować coraz więcej insuliny). Z kolei insulinooporność jest powiązana z wieloma różnymi nieprzyjemnościami jak choroby serca i układu krążenia, cukrzyca typu drugiego i inne nabyte choroby metaboliczne, zespół policystycznych jajników, stłuszczenie narządów wewnętrznych itd. Chroniczne zapalenie charakteryzuje się ponadto wytwarzaniem tak zwanych białek ostrej fazy produkowanych przez wątrobę oraz przez (tu niestety niedobra wiadomość dla wszystkich mających nadwagę) tkankę tłuszczową. Największe znaczenie kliniczne ma oznaczanie poziomu CRP czyli białka C-reaktywnego, które jest markerem stanu zapalnego (z wyjątkiem infekcji wirusowych). Jego stężenie koreluje z odczynem Biernackiego czyli OB. Jeśli więc lekarz będzie się chciał dowiedzieć czy przypadkiem w twoim organizmie nie drzemie stan zapalny, to z pewnością te dwa badania zleci. Z glukotoksycznością mamy do czynienia gdy notorycznie dostarczamy swojemu ustrojowi produktów powodujących intensywny wzrost poziomu glukozy we krwi czyli bezmyślnie spożywamy posiłek po posiłku cukier, słodycze, słodzone napoje oraz inne produkty zawierające węglowodany proste (biała mąka, białe pieczywo i makarony, biały ryż). To są złe węglowodany, chorobotwórcze na dłuższą metę (aczkolwiek pojedyncze czy nawet krótkotrwałe spożycie nie łączy się żadnym widocznym gołym okiem efektem, co nas zwodzi na pokuszenie) ponieważ tego typu węglowodany nie występują nigdy w naturze samodzielnie, w oderwaniu od swojego źródła (ziemia nie rodzi cukru, tylko trzcinę w której on sobie razem z innymi substancjami towarzyszącymi przebywa , nie rodzi też oczyszczonego ziarna na mąkę, lecz całe itd.). Nie należy w związku z tym mylić i wrzucać do jednego wora „złych” węglowodanów prostych (wyizolowanych, oderwanych od Źródła, przetworzonych ludzką ręką) z dobrymi węglowodanami (prostymi i złożonymi) pochodzącymi z pokarmów będących dziełem natury: z warzyw, owoców, kasz czy fasoli! Te drugie mają błonnik, witaminy i minerały oraz całą resztę na swoim miejscu, dlatego chorobotwórcze nie są, wręcz przeciwnie – są siedzibą wielu dobroczynnych substancji zwalczających stan zapalny. Ponieważ węglowodanowe produkty rafinowane zostały oczyszczone ze wszystkiego co dla dobre, z błonnika – mają wysoki indeks glikemiczny, przez co nasza trzustka musi wyprodukować bardzo dużą ilość insuliny – hormonu niezbędnego w tym przypadku do obniżenia poziomu stężenia glukozy we krwi po ich zjedzeniu (zbyt wysokie mogłoby nas bowiem uszkodzić, a nawet zabić). To niby dobrze, prawda? Okazuje się, że nie. Sęk bowiem w tym, że insulina jest jednocześnie aktywatorem pewnych enzymów odpowiedzialnych za przekształcanie się kwasu linolowego (LA, linoleic acid, niezbędny nienasycony kwas tłuszczowy z rodziny Omega-6 zawarty w oleju słonecznikowym, lnianym, krokoszowym) w kwas arachidonowy (AA – arachidonic acid), który oprócz tego, że jest nam również bardzo potrzebny do pewnych procesów biologicznych, to ma drugą, niezbyt miłą twarz: potrafi w pewnych warunkach (jak niedobór konkurencyjnych kwasów Omega-3) pokazać kto tu rządzi i nasilać procesy zapalne, generując wtedy potężne prozapalne substancje (prostaglandyny, prostacykliny, leukotrieny, tromboksany). Kwas arachidonowy jest nie tylko wytwarzany w naszym ustroju, ale również w ustroju zwierząt (szczególnie tych karmionych przyspieszającymi tucz współczesnymi paszami). Stąd więc źródłem pokarmowym gotowego już do spożycia kwasu arachidonowego są dla człowieka głównie pokarmy odzwierzęce: mięso, ryby, nabiał i jaja a także orzeszki ziemne i wyrabiane z nich produkty jak np. masło orzechowe czy też tłoczony z tych orzeszków olej arachidowy. Teraz już można się domyślać dlaczego fenomenalne efekty w zbijaniu chronicznych stanów zapalnych (a co za tym idzie przywracaniu zdrowia) uzyskuje się stosując diety oparte na nieprzetworzonych pokarmach roślinnych (Ornish, Esselstyn, Dąbrowska). Są one pozbawione dwóch rzeczy naraz: zarówno powodujących intensywny wyrzut insuliny rafinowanych pokarmów wysokoglikemicznych jak i tych dostarczających nieproporcjonalnie dużych ilości Omega-6, a szczególnie kwasu arachidonowego. Jak się wydaje najgorszą rzeczą jaką można sobie zafundować jest to, co robi sobie dzień w dzień większość ludzi: dieta wypełniona każdego dnia trzy razy dziennie rafinowanymi („pustymi”) węglowodanami o wysokim indeksie glikemicznym (podnoszącym nam poziom glukozy i powodującymi wyrzut insuliny) i jednocześnie obfitująca nadmiernie w tłuszcze z rodziny Omega-6. Przewlekły i skrycie rozwijający się stan zapalny wybitnie zwiększa wtedy swoje szanse na zaistnienie. Przy czym różnica pomiędzy rafinowanymi węglowodanami a kwasami tłuszczowymi Omega-6 jest taka, że te drugie bądź co bądź są nam jednak w określonej ilości potrzebne dla zdrowia, a te pierwsze są nędznymi złodziejaszkami zdrowie nam kradnącymi. I to warto sobie zapamiętać – cokolwiek ci nie dolega. Dodatkowym mechanizmem dzięki któremu spożywanie pustych węglowodanów (ale również wędlin, smażenin, czipsów, kawy itp.) jest zwyczajnie nieopłacalne zdrowotnie (i urodowo, bo przydaje nam zmarszczek) jest proces powstawania zaawansowanych produktów glikacji czyli tak zwanych AGEs (ang. Advanced Glication End products). Atakują one mózg (problemy z zapamiętywaniem, logicznym myśleniem, otępienie), oczy (zwyrodnienia, osłabiony wzrok), serce (zawały), układ krwionośny (miażdżyca, wylewy), nerki (przewlekłe choroby), stawy (niszczą kolagen i elastynę), skórę (zmarszczki i obwisłe piersi to ich zasługa) i cały ustrój (cukrzyca). Jednym słowem nic dobrego z tych AGEs – są dla nas toksyczne i oprócz tego zwiększają poziom cukru we krwi. Skąd one się biorą, te AGEs? Glikacja jest zjawiskiem podobnym do karmelizacji: obecny w naszej krwi cukier (glukoza) przyłącza się bez udziału enzymów do białek w naszym ustroju, tworząc szkodliwą cząsteczkę czyli AGE (liczba mnoga: AGEs). Przyłącza się tym chętniej im więcej tego cukru we krwi mamy, a po spożyciu rafinowanych węglowodanów prostych typu cukier lub biała mąka mamy go sporo. Podobnie zresztą na wzrost cukru we krwi działa przedłużający się stres jak również poposiłkowe stężenie glukozy we krwi rośnie nam fizjologicznie z wiekiem, podwyższając się średnio o 5-14 mg/dl na każdą dekadę życia – to dlatego im jesteśmy starsi musimy coraz baczniejszą uwagę zwracać na to co bierzemy do buzi i jak bardzo wpływa to na nasz poziom glukozy we krwi. Co młodemu ujdzie płazem, starego może niestety uszkodzić. 🙂 Produkcja cząsteczek AGE jest to zjawisko fizjologiczne, a nasz ustrój posiada mechanizmy do ich usuwania (niestety słabnące wraz z wiekiem), ponieważ są to cząstki dla niego szkodliwe i niepotrzebne, a ciało nasze jest na tyle inteligentne, że stara się zawsze usunąć to, co dla niego jest szkodliwe albo zbędne. Problem pojawia się wtedy, gdy mamy zbyt dużo AGE w organizmie, ponieważ nie tylko mieliśmy od zawsze głęboko w nosie niski indeks glikemiczny naszych pokarmów ale i dodatkowo jeszcze całe życie folgowaliśmy ile wlezie swoim zmysłom kulinarnym. Pokarmy bowiem niestety też zawierają AGEs, ich poziom zwiększa się podczas obróbki termicznej (szczególnie smażenia, pieczenia, prażenia, tostowania lub opiekania) – są to wszystkie te posiadające ową niezmiernie kuszącą przyrumienioną powierzchnię (pieczywo, mięso) lub przypieczone (skarmelizowane) gdzieniegdzie cząsteczki (np. grzanki, pizza, smażone ziemniaczki, pieczone i grilowane mięska itd.), a nawet palona kawa czy też prażone pestki i orzechy. Tu wszędzie pod wpływem ciepła zaszedł proces glikacji pomiędzy aminokwasami a cukrami i stworzyły się zaawansowane produkty glikacji czyli AGE. A my to potem beztrosko spożywamy i jeszcze mlaskamy, że to takie smaczne (i bardzo uzależniające również, bo chce się tego jeść więcej i więcej, a niesmażone, niepieczone czy nieprażone w ogóle nam już nie smakuje). Poziom AGE jest wyznacznikiem starzenia (wieku biologicznego organizmu), zatem z biegiem czasu mamy ich fizjologicznie coraz więcej, jednak AGEs pochodzące z diety wpływają na znaczne zwiększenie ilości AGEs występujących ogółem w organizmie. Nie jedz AGEs! Na poziom AGEs niekorzystnie wpływają też używki, niedostatek snu, stres, palenie, brak ruchu na świeżym powietrzu. Jednym słowem niehigieniczny tryb życia. Zwiększenie ich ilości wzmaga z kolei występowanie stresu oksydacyjnego, podkręca stan zapalny i tym samym prowadzi do wielu chorób przewlekłych, o przyspieszonym starzeniu się nie wspominając. Przejdźmy teraz do lipotoksyczności, bo nie sam cukier (i ogólnie te nieszczęsne „puste” węglowodany jak np. białe bułeczki czy makarony) jest winowajcą, tłuszcz jak się okazuje też jest bardzo paskudny, choć nie każdy. Tak jak węglowodany są złe i dobre tak samo i tłuszcze są złe i dobre. Zły tłuszcz jak się okazuje potrafi przyczynić się do powstawania przewlekłych zapaleń równie skutecznie jak złe węglowodany. Zacznijmy od tego, że przez wiele lat uważało się tkankę tłuszczową za zwykły magazyn energii. Po dokładnym zbadaniu jednak naukowcom włosy stanęły dęba: okazało się, że nasza tkanka tłuszczowa oprócz tego, że magazynuje nadmiar pochłoniętej przez nas energii, to jeszcze potrafi robić różne dziwne rzeczy (np. produkować hormony i kilkadziesiąt substancji, takich działających zapalnie), a tak w ogóle to jest… wylęgarnią wolnych rodników! Pomyślcie przez chwilkę: jeśli widzimy wiekowego zasuszonego stulatka to czy kiedykolwiek jest on otyły? Nigdy! Gdyby cierpiał na otyłość nie miałby szans na długowieczność. Ludzie dożywający „pięknego wieku” są z reguły szczupłej lub normalnej budowy ciała. Oto jedna z ważnych tajemnic witalności, zdrowia i długiego życia: nie hoduj sobie w brzuchu prozapalnej wylęgarni wolnych rodników! Szczególnie tłuszcz trzewny jest niebezpieczny (a raczej jego nadmiar, bo w niewielkiej ilości go potrzebujemy, podobnie jak niewielkiej ochronnej warstewki tłuszczu podskórnego). Tłuszcz trzewny to ten zbierający się w okolicach narządów wewnętrznych (serce, wątroba, trzustka, pęcherzyk żółciowy, jelita, żołądek, nerki, narządy płciowe), może on występować również u ludzi szczupłych (z zewnątrz go nie widać). Tłuszcz ten podobnie jak jego podskórny braciszek uwielbia dwie rzeczy: nieprawidłową dietę (obfitą, przetworzoną, zakwaszającą, tłustą i słodką, pozbawioną błonnika i składników odżywczych) oraz brak choćby umiarkowanej aktywności fizycznej. W przeciwieństwie bowiem do naszych przodków nie musimy się już uganiać po sawannie w celu zdobycia pożywienia. Nie jemy już tego co uda nam się zdobyć, lecz sięgamy do lodówki po to, co nam smakuje (najlepiej gdy zawiera dużo tłuszczu, cukru lub soli). A jak wybitnie nam smakuje to jemy tego dużo. Dużo za dużo. I ciągle chce się więcej i więcej. Oprócz tego, że naprawdę nie opłaca się trzymać w sobie nadmiernej ilości tkanki tłuszczowej, ważne jest jest też jaki tłuszcz wkładamy wraz z pożywieniem do swojego drogocennego wnętrza. Już wiemy, że najgorszym i najbardziej szkodliwym dla ludzkich tkanek rodzajem tłuszczu jest tłuszcz trans, innymi słowy tłuszcz roślinny sztucznie utwardzony czyli uwodorniony: margaryny, wyroby cukiernicze, dania gotowe, kostki rosołowe itp. Tłuszcze trans są możliwe również do wyprodukowania we własnym domu: mogą powstawać także w wyniku ogrzewania lub smażenia olejów w wysokiej temperaturze, dlatego jeśli chcemy być długo młodzi, zdrowi i sprawni, to musimy odzwyczaić się od stosowania na co dzień tego sposobu obróbki termicznej (oprócz tego tworzą się też wtedy nieszczęsne AGEs). Wykazano ponad wszelką wątpliwość, że tłuszcze trans powodują podniesienie poziom markerów stanu zapalnego w ludzkim organizmie. To nie jest pokarm, który istota ludzka może spożywać bez szkody dla siebie jednym słowem. Zresztą nawet trudno jest nazwać tłuszcze trans „pokarmem”. Jest to zdegenerowany twór, który jedynie udaje prawdziwy pokarm i jest jego marną karykaturą. W mięsie zwierząt (głównie przeżuwaczy) oraz ich mleku występują również kwasy tłuszczowe typu trans (np. kwas wakcenowy, sprzężony kwas linolowy), lecz są one naturalnymi kwasami tłuszczowymi trans. Pomimo wielu badań nie udało się jednak bezspornie dowieść, że owe naturalne kwasy tłuszczowe trans mają u ludzi działanie antyzapalne: suplementacja sprzężonym kwasem linolowym czy wakcenowym w niektórych doniesieniach nie przyniosła oczekiwanego pozytywnego efektu, którego można było oczekiwać sądząc po wynikach badań przeprowadzonych wcześniej na liniach komórkowych oraz na zwierzętach. Z drugiej strony nie odnotowano działania negatywnego, zatem naturalne tłuszcze trans są mimo wszystko bezpieczniejsze niż te wyprodukowane ludzką ręką. Jak zwykle w takich wypadkach – okazuje się, że warto zaufać bardziej krowie niż chemikowi. 😉 Ale czy warto opychać się masłem tylko dlatego, że jest zdrowsze i bardziej naturalne od margaryny? Okazuje się, że niekoniecznie. A przynajmniej nie w nadmiarze. Kolejnym bowiem rodzajem tłuszczu, który jest dla nas wcale nie taki świetny jak go co poniektórzy malują jest tłuszcz nasycony. Nie to, żeby był znowu jakiś bardzo zły (tak jak tłuszcze trans są nimi ewidentnie i co do tego nikt wątpliwości już dzisiaj nie ma), ale po prostu nie jest dla nas zbyt dobry. A już na pewno nie w nadmiarze. Taki werdykt póki co wydała nad tłuszczami nasyconymi nauka: nie tylko nie stanowią niezbędnego składnika diety (nasz ustrój potrafi syntetyzować je samodzielnie w procesie lipogenezy, więc nie musimy wcale dostarczać ich wraz z pożywieniem), ale i w dodatku ich nadmiar (podobnie jak nadmiar kwasu arachidonowego) może owszem wpływać niekorzystnie na nasze zdrowie. Jak nadmiar wszystkiego zresztą – nawet tlen i woda w nadmiarze potrafią być toksyczne. Hurraoptymistycznie wypowiadają się na temat rzekomej zdrowotności i niezbędności tłuszczu nasyconego jedynie rozmaitej maści żurnaliści i pisarze kompletnie nieposiadający kwalifikacji medycznych (typu Gary Taubes czy Nina Teicholz, a u nas autorzy Maslanky czy Zięba), lecz jeśli chodzi o świat nauki, to tego super pozytywnego trąbienia o tłuszczach nasyconych już nie usłyszymy: zdania są bardzo podzielone, zaś wyniki badań nie zawsze jednoznaczne. W aspekcie wywoływania stanu zapalnego tłuszcze nasycone są niestety raczej na cenzurowanym. Dowiedziono między innymi ich prozapalną aktywność: zwiększone stężenie nasyconych kwasów tłuszczowych we krwi (pochodzących z jedzenia lub też u osób otyłych z ich własnej tkanki tłuszczowej) intensyfikuje odpowiedź zapalną monocytów/makrofagów, powoduje wytwarzanie się prozapalnych cytokin i nasila ekspresję genów prozapalnych. Tłuszcz nasycony zjadany w nadmiarze może ponadto niekorzystnie wpływać na nasz mikrobiom jelitowy (podobne jak czynią to tłuszcze trans i rafinowane węglowodany), przyczyniając się do dysbiozy czyli zmniejszenia ilości, różnorodności i funkcji szczepów bakteryjnych występujących w przewodzie pokarmowym. Nie dajmy się też nabrać na gadki o tym, jakoby za większość chorób na tej planecie były odpowiedzialne jedynie węglowodany (glukotoksyczność), ale tłuszcz już jest w każdej (niemal) formie cacy i jest nam niezmiernie w dużych ilościach potrzebny (lipotoksyczność zdaniem wielbicieli bekonu i parówek nie powinna więc w ogóle istnieć). Niestety zjawisko lipotoksyczności istnieje, zostało w nauce zdefiniowane i opisane i ma się dobrze, a w ostatnich latach nawet jakby coraz lepiej (podobnie jak glukotoksyczność). Ostatnie opinie badaczy skłaniają się nawet do stwierdzenia, że każdy tłuszcz w nadmiarze jest w zasadzie toksyczny dla człowieka (choć mechanizmy tej toksyczności są różne), a na potrzeby tego co wyczyniają współcześni ludzie ukuto jeszcze jedno określenie: glukolipotoksyczność (połączenie glukotoksyczności z lipotoksycznością): przemiany komórkowe ulegają spaczeniu zarówno gdy jemy za dużo, zbyt słodko (ale również zbyt „biało”) i/lub za tłusto, czystym samobójstwem jest połączenie zaś wszystkich trzech (co wielu z lubością codziennie czyni). Do tego siedzący tryb życia czyli gwóźdź do trumny. Każdy z nas zna takie osoby. Sama kiedyś w ten sposób żyłam, za co musiałam zapłacić cenę zdrowia, nadwagi i przyspieszonego starzenia się. Nie jest też prawdą jakoby pandemia otyłości była spowodowana tym, że w ostatnich latach rosło jedynie spożycie węglowodanów, a spożycie tłuszczu malało, co było wywołane falą mody na odchudzanie i niskotłuszczowe diety, w związku z czym podobno masowo spożywaliśmy produkty niskotłuszczowe lub wręcz „0% tłuszczu” i dlatego z braku tłuszczu i z nadmiaru węglowodanów na potęgę tyjemy (stąd ukuto chwytliwy slogan: „tłuszcz nie tuczy, to węglowodany tuczą!” wskazując diety wysokotłuszczowe/niskowęglowodanowe jako uniwersalną odpowiedź na bolączki dzisiejszych czasów). Jaka jest tymczasem prawda? Otóż od czasów rewolucji przemysłowej czyli w ciągu ostatnich około dwustu lat nigdy (powtórzę: nigdy!) nie jadaliśmy ani nawet przez chwilę niskotłuszczowo, a raczej cały czas wręcz wręcz przeciwnie. Statystyki raczej nie pozostawiają złudzeń: w ciągu ostatnich dwustu lat całkowite spożycie tłuszczu (podobnie jak spożycie cukru, który z salonów trafił pod strzechy) wzrosło imponująco! Mało tego – jak widać na załączonym obrazku – w stosunku do tego co jadali nasi przodkowie my nie tylko nadal objadamy się głównie tłuszczami nasyconymi (tyle, że jadamy ich dużo więcej), nieco mniej roślinnymi, ale i przy tym niestety kompletnie straciliśmy proporcje: pożeramy coraz więcej Omega-6, a coraz mniej Omega-3 (wzrost spożycia tłuszczu pochodzenia roślinnego zawierającego Omega-6 szacuje się na ok. 400% w ciągu ostatnich 30 lat). Zaś odkąd zostały wynalezione margaryny opychamy się też jak nienormalni produktami zawierającymi zawierającymi kwasy tłuszczowe trans, których pochłaniamy nawet więcej niż kwasów Omega-6. To jak my mamy być zdrowi i nie cierpieć masowo na schorzenia wywołane przewlekłym stanem zapalnym w organizmie? W swojej książce „Nutritarian Handbook” dr J. Fuhrman podaje następujące dane (dotyczące USA), porównując wzrost lub spadek spożycia produktów w roku 1900 i sto lat później czyli w roku 2000: rocznie na 1 osobę spożycie cukru wzrosło z 5 funtów do 170 funtów, spożycie słodkich napojów (gazowanych i nie) od zera do 53 galonów, spożycie olejów z 4 funtów do 74 funtów, spożycie sera z 2 funtów do 30 funtów, spożycie mięsa ze 140 funtów do 200 funtów, spożycie produktów uprawianych lokalnie spadło ze 131 funtów do 11 funtów rocznie na osobę. Jeden funt ma ok. 0,45 kg, 1 galon USA to ok. 3,8 litra. Spożycie kalorii dziennie wzrosło z 2100 kcal do 2757 kcal średnio na osobę dziennie. Dodajmy: kalorii czerpanych głównie ze spożycia cukru i słodkich napojów, olejów, serów, mięsa (jednym słowem rządzi cukier i tłuszcz), a nie z warzyw i owoców, niestety. Jeszcze jedno rzuca się w oczy: spożywamy stanowczo zbyt wiele kalorii! I nie tylko pochodzących z samych węglowodanów prostych, lecz ze wszystkich makroskładników (również tłuszczów i białka) korzystając przy tym ze wszystkich grup żywności z wyjątkiem… warzyw. Stąd na potęgę tyjemy i/lub padamy ofiarą przewlekle tlącego się stanu zapalnego w naszym ustroju, prowadzącego nieuchronnie do zabijających nas przedwcześnie chorób (choroby serca i układu krążenia, nowotwory, cukrzyca, osteoporoza, wylewy, zawały, alergie itd.) lub w najlepszym razie skazujących nas na niezbyt komfortową wegetację podpieraną farmaceutykami przynoszącymi chwilową ulgę (i niestety bardzo często dalsze schorzenia i komplikacje polekowe), zabiegami medycznymi, operacjami itd. Dane podane przez dra Fuhrmana dotyczą USA, ale w Polsce jest bardzo podobnie – wystarczy uważnie przypatrzeć się przy okazji najbliższej bytności w markecie jakąż to „żywność” ludzie wykładają przy kasie na taśmę, a będziemy mieć obraz tego, z jakich źródeł czerpią większość swoich kalorii. Z bardzo kiepskich i ubogich odżywczo, choć bogatych kalorycznie. Dlatego są przekarmieni, ale ich ciała są niedożywione. Co jeść gdy cierpimy na przewlekły stan zapalny o niskim nasileniu? Na początek powiedzmy sobie czego na pewno NIE jeść: podziękujmy za dalszą współpracę złym węglowodanom i złym tłuszczom. To tak na dobry początek. 1. Szkodliwe „puste” węglowodany proste: cukier, słodycze, napoje gazowane, ciasta, lody, produkty z białej mąki (pieczywo, makarony, ciastka), oczyszczone produkty zbożowe wszelkiego typu (biały ryż, kasza manna), alkohol, słodkie napoje itp. To są złe cukry, złe węglowodany. Wybrakowane, ludzką ręką stworzone i pozbawione składników odżywczych. Węglowodany drugiego gatunku. Nie tylko nic z siebie nie dają (oprócz kalorii rzecz jasna), ale jeszcze na dodatek kradną nam zdrowie. Owszem, ładnie wyglądają i ładnie smakują, ale – jak to mówią – „ładna miska jeść nie daje”. Twój przewód pokarmowy i narządy wewnętrzne nie mają oczu i ładne jedzenie nie jest im do niczego potrzebne, one pracują prawidłowo jedynie na pełnowartościowym paliwie, niewybrakowanym. Jakości pierwszego gatunku szukajmy w złożonych węglowodanach nieprzetworzonych: bogactwo świeżych jarzyn i owoców w całej palecie kolorystycznej, rozmaite warzywa strączkowe, jeśli ziarno to niech to będzie pełne ziarno w postaci oryginalnej (grube kasze, płatki owsiane, niełuskany ryż w różnych kolorach – brązowy, czerwony, czarny itd.). Jeśli ktoś ma przesadne obawy względem zawartego w nasionach, zbożach i strączkach kwasu fitowego – są one nie do końca uzasadnione: jedynie jego nadmiar może być potencjalnie w jakiś sposób niebezpieczny (blokować przyswajanie minerałów), zaś w małych ilościach kwas fitowy ma działanie antyutleniające czyli antyzapalne. Odpowiednia obróbka jest w stanie ponadto zredukować nadmiar kwasu fitowego (najskuteczniej fermentacja, kiełkowanie, w pewnym stopniu również moczenie, gotowanie). 2. Szkodliwe tłuszcze o uszkodzonej strukturze molekularnej: najbardziej prozapalnie i wręcz zabójczo działają tłuszcze trans – utwardzone, przemysłowo przetworzone i wszystko co je zawiera czyli margaryny, masła roślinne, rafinowane oleje, produkty smażone, kostki rosołowe, lody, batony, ciastka, czipsy, płatki śniadaniowe, cukierki (np. mentosy mają w składzie tłuszcz utwardzony), dania gotowe, produkty „w oleju” lub robione na bazie rafinowanego taniego oleju jak np. kupne majonezy – ogólnie żywność przemysłowo przetworzona. Tłuszcze trans należy wyrzucić z jadłospisu raz na zawsze. Drugie w kolejce są kwasy tłuszczowe z rodziny Omega-6: aczkolwiek potrzebne dla zdrowia – jeśli nie zostaną zrównoważone spożyciem wygaszających procesy zapalne kwasów Omega-3 i będą spożywane samodzielnie w nadmiarze (zarówno te zawarte w pokarmach roślinnych jak i odzwierzęcych), to przyczynić się mogą do wzniecania ukrytych stanów zapalnych. Niestety problemem współczesnych schorowanych społeczeństw jest przewaga Omega-6 nad Omega-3 w diecie: zamiast tak jak u naszych przodków 4:1 – 5:1 spożywane jest 20:1 -30:1 (aczkolwiek zaznaczyć należy, że nie wszystkie Omega-6 działają zawsze prozapalnie tak jak nie wszystkie Omega-3 działają zawsze antyzapalnie), nie zapominajmy o tym, że obydwa konkurują o te same szlaki metaboliczne. 3. Tłuszcze nasycone. Nad tłuszczami nasyconymi nie wydano ostatecznego werdyktu, nie są to ani „dobre tłuszcze” ani też „złe tłuszcze”, lecz ponieważ istnieją uzasadnione podejrzenia, iż mogą przyczyniać się do przewlekłego zapalenia – najlepszym wyjściem wydaje się być zachowanie daleko idącej ostrożności i nie popadanie w nadkonsumpcję (lub jak kto woli – unikanie ich konsumpcji, skoro ich dostarczanie z zewnątrz nie jest wcale niezbędne, a nasz ustrój potrafi samodzielnie je produkować). Warto pamiętać też o tym, że dieta obfitująca w tłuszcze powoduje niekorzystne zmiany mikrobiomu jelitowego u człowieka, między innymi zubaża go albo powoduje rozrost mikroorganizmów, których metabolity są toksyczne (to wszystko może niestety przyczyniać się do zwiększenia przepuszczalności barier jelitowych, przez co umożliwione jest przenikanie cząstek pokarmów do krwiobiegu, a to niestety wywołuje ciągłe reakcje zapalne o niskim natężeniu), podczas gdy dieta bogata w złożone węglowodany i uboga w tłuszcz ma działanie odwrotne, tzn. wpływa korzystnie na mikrobiom jelitowy sprzyjając jego rozkwitowi i polepszając jego skład mikrobiologiczny (co z kolei sprzyja posiadaniu szczelniejszych barier jelitowych). Natura chyba zatem dobrze wiedziała dlaczego produkowane przez siebie nieliczne tłustości przed nami dość skrzętnie chowa. Pomyślmy przez chwilę: gdyby natura chciała abyśmy się żywili niezmiernie tłusto, to by nam naprodukowała mnóstwo tłustego pożywienia, tymczasem w repertuarze mamy raptem orzechy (w tym kokosowe), pestki i nasiona, awokado i oliwki. Nie jest też łatwo te tłustości zdobyć: orzechy trzeba rozbijać siłą, pestki dłubać z anielską cierpliwością, a po oliwki i awokado należy wspiąć się na drzewo. To wszystko po to, abyśmy się za dużo na raz nie napaśli zawartym w tych pokarmach tłuszczem i nie chorowali potem. Reszta produkowanych dla nas dobroci zdrowotnych ma w składzie głównie węglowodany i zawsze towarzyszące im substancje balastowe. Ponadto w ani jednym pokarmie stworzonym przez naturę nie występuje połączenie węglowodanów (prostych) i tłuszczu tak jak my je łączymy (np. piekąc ciasta z tłuszczem, cukrem i białą mąką w roli głównej). W naturze albo pokarm ma dużo węglowodanów (a tłuszczu wtedy symboliczną ilość), albo jeśli zawiera dużo tłuszczu, to ma wtedy dużo mniej węglowodanów. Nie ma takiego naturalnego pokarmu, który byłby jednocześnie tłusty i słodki! Są albo tłuste (awokado, oliwki, orzechy itd.), albo słodkie (jabłka, truskawki, jagody, gruszki, banany itd.) – nigdy razem jednocześnie. Wystarczy uważnie obserwować dzieła natury, a odkryjemy jej zamiary względem tego, czym i jak powinniśmy karmić nasze doczesne ciała. Z tego co można gołym okiem zauważyć dary natury NIE charakteryzują się przewagą tłuszczu (z nielicznymi wyjątkami opisanymi powyżej), pomiędzy poszczególnymi makroskładnikami panują harmonijne proporcje, a cukry (czy to proste czy złożone) są wplecione inteligentnie pośród inne związki, które umożliwiają bezpieczne i korzystne dla zdrowia ich strawienie. Pod warunkiem, że pokarmy te spożywane są w całości, tak jak je natura stworzyła: bez grzebania, wybierania, oczyszczania i innych działań nakierowanych na dogodzenie tylko jednemu narządowi (kubkom smakowym) z pominięciem interesów i potrzeb pozostałych narządów, o wiele bardziej kluczowych dla naszego przeżycia. Najzdrowszą formą spożywania wszystkiego, w tym również tłuszczu jest (jak twierdzi dr Fuhrman i w sumie trudno nie przyznać mu racji) spożywanie całych i nieprzetworzonych pokarmów zawierających potrzebne nam do życia kwasy tłuszczowe: orzechów wszelkiego typu lub nasion (np. słonecznika, kukurydzy, sezamu, siemienia lnianego itd.). Jest to jego zdaniem dużo zdrowsze niż spożywanie płynnych, wyciśniętych z surowca czystych tłuszczów. Piszę o tym, ponieważ niektórzy obficie leją gdzie popadnie np. oliwę extra virgin uważając, że dzięki takiemu posunięciu „zdrowo się odżywiają” (na zasadzie, że jak to jest takie zdrowe to należy tego lać bez opamiętania, wtedy będziemy zdrowsi, bo przecież „potrzebujemy zdrowego tłuszczu”), albo czasem wręcz piszą do mnie, że „piją olej” taki czy inny, ponoć dla zdrowotności. Oleju się nie pije i nie do tego on służy! A oliwa z oliwek owszem, ma wykazane zarówno w badaniach in vitro jak i in vivo własności antyzapalne, lecz w pewnym sensie jest to wszak produkt przetworzony (jest ona podobnie jak każdy olej czystym tłuszczem, wyizolowanym i oderwanym od swojego źródła, dużo bogatszego w związki sprzyjające zdrowiu – stąd oliwa na skali wartości odżywczej ANDI uzyskuje jedynie kilka punktów). Żaden produkt przetworzony (nawet gdy będzie to „dobry tłuszcz”) nie powinien być zaś nigdy stosowany w nadmiarze (szczególnie wtedy, gdy ma się za dużo własnego tłuszczu w organizmie). Spożywanie całych oliwek zamiast wyizolowanej z nich oliwy będzie zatem mimo wszystko nieco korzystniejsze (dostaniemy przecież zarówno ten dobry tłuszcz jak i jeszcze masę innych fajnych rzeczy ukrytych w owocu oliwki), podobnie jak spożywanie siemienia lnianego zamiast jedynie wyizolowanego zeń oleju lnianego (oprócz dobrego tłuszczu dostanie się do naszego wnętrza hojne bogactwo związków jak witaminy, związki mineralne i mnóstwo innych dobroci zawartych w siemieniu, zresztą nawet dr Budwig nie stosowała w swojej terapii samego oleju, lecz i to i to jednocześnie!). Krótko i treściwie rzecz ujmując: całościowe pokarmy mają zawsze pewną przewagę nad wyizolowanym z nich pojedynczym składnikiem (i nie jest żadnym argumentem, iż oliwa używana była przez ludzkość od starożytności: nasi przodkowie o pewnych rzeczach mogli nie wiedzieć – my już mamy ten przywilej). Dressing sałatkowy bez oliwy lub domowy sos majonezowy wykonany bez oleju weszły już w każdym razie na stałe do mojego menu: w recepturach tych używam produktów całościowych (a nie jedynie wyizolowanych olejów), dzięki czemu mogę cieszyć się z większych wartości odżywczych, a przy okazji pochłaniam też mniej kalorii, ponieważ surowiec wyjściowy będzie zawsze mniej kaloryczny niż wyizolowany z niego czysty tłuszcz). Inspirujące przepisy kulinarne na bazie produktów całościowych znaleźć można w moim e-booku „99 Przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej”. Co jeszcze można zrobić aby pozbyć się fontanny chorób? O tym piszę w kolejnym artykule: Pomocne linki: 1. „Udział składników diety w modulacji procesów zapalnych”, Lucyna Kapka-Skrzypczak, Joanna Niedźwiecka, Maciej Skrzypczak, Marcin Kruszewski, Pediatr. Endocrinol. Diabetes Metab., 2013; 19(1) 39–43 2. Overview of Inflammation 3. Lipotoxicity: How Saturated Fat Raises Blood Sugar 4. Inflammation (chronic) 5. Acute And Chronic Inflammation – John Hopkins Medicine (plik do pobrania): 6. Damaso, A de Piano. Lipotoxicity: effects of dietary saturated and transfatty acids. Mediators Inflamm. 2013; Epub 2013 Jan 31. 7. „Saturated Fat: Good Or Bad?” 8. „Reakcja organizmu na tłuszcz zależy od jego wpływu na mikrobiom?” (artykuł oparto na pracach których podsumowanie zamieszczono tutaj Alcock J. Lin Fatty acids from diet and microbiota regulate energy metabolism. F1000 Research. September 2015. Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, edukatorka, niestrudzona promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Od 2012 r. prowadzi poczytny blog Akademia Witalności, poświęcony tematyce profilaktyki zdrowotnej. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: Opis choroby i objawy : Przewlekłe zanikowe zapalenie skóry – acrodermatitis chronica atrophicans (ACA) jest charakterystyczne dla późnego okresu boreliozy. Występuje w dwóch fazach: wczesnej – pod postacią zapalenia i obrzęku skóry oraz późnej – pod postacią zaniku skóry. Przewlekłe zanikowe zapalenie skóry dotyczy około 10% pacjentów i występuje późno, około 1-20 lat po zakażeniu. Pierwszym objawem klinicznym procesu patologicznego jest rumień sinicowy, który rozwija się na tle nieprzyjemnych wrażeń subiektywnych, łagodnej tkliwości skóry, bólu stawów. Z czasem w miejscu plamki dochodzi do atrofii, niebieskawe zabarwienie skóry zmienia się w białawe, naskórek i skóra właściwa stają się cieńsze, zaczynają się łatwo fałdować i złuszczać. Jedyną niezawodnie zidentyfikowaną przyczyną choroby ACA jest borelioza, która jest przenoszona na ludzi przez ukąszenie kleszcza Ixodes ricinus. Niektórzy dermatolodzy uważają, że przewlekłe zanikowe zapalenie skóry może rozwinąć się na tle niewydolności układu neuroendokrynnego, chociaż najprawdopodobniej te zaburzenia ogólnoustrojowe są tymi samymi objawami trzeciego stadium choroby z Lyme, jak samo przewlekłe zanikowe zapalenie skóry. Inni autorzy przypisywali tę chorobę patologii autoimmunologicznej, która występuje, gdy ciało jest zakażone patogenami kiły, gruźlicy i malarii. Urazy lub czynnik zimna temperatura są czasami uważane za wyzwalacze procesu patologicznego. Jednak obecne pomysły dotyczące mechanizmu przewlekłego zanikowego zapalenia skóry i kości są nadal związane z boreliozą. Objawy przewlekłego zanikowego zapalenia skóry i kości Cechą charakterystyczną przewlekłego zanikowego zapalenia skóry jest jego inscenizacja. Obraz kliniczny procesu patologicznego obejmuje kilka okresów. Pierwszy naciek rumienia (przed zanikowy) charakteryzuje się pojawieniem się jasnego spontanicznego rumienia o niebieskawym zabarwieniu na tle obrzękowej skóry, która z biegiem czasu dyfunduje, tworząc podstawę dla atrofii w przyszłości. Zlokalizowane objawy skórne głównie na kończynach. Wysypkom towarzyszy zmniejszona wrażliwość skóry, bóle stawów i zmniejszona kurczliwość mięśni. Potem przychodzi przejściowy (postępowo-zanikowy) okres rozprzestrzeniania się procesu wraz ze wzrostem zjawisk wysiękowo-zapalnych, które stopniowo ustępują. Skóra traci wilgoć, złuszcza się, zmniejsza się jej elastyczność. Łatwo się składa, staje się tak cienki, że naczynia krwionośne zaczynają przez niego świecić. Trzeci okres (zanik w stanie stacjonarnym) charakteryzuje się rozwojem nie tylko zaniku skóry, ale także dermatosklerozy. Skóra nabiera brązowego odcienia, dyschromia objawia się w ogniskach przewlekłego zanikowego zapalenia skóry i kości - przebarwienia i przebarwienia na przemian z przebarwieniami. przewlekłe zanikowe zapalenie skóry kończyn ACA borelioza zmiany skórne zdjęcia przewlekłe zanikowe zapalenie skóry kończyn zdjęcia jak wygląda przewlekłe zanikowe zapalenie skóry kończyn przewlekłe zanikowe zapalenie skóry kończyn wygląd Acrodermatitis chronica atrophicans przewlekłe zanikowe zapalenie skóry kończyn obraz Acrodermatitis chronica atrophicans zdjęcia Lekarz rezydent w trakcie specjalizacji z gastroenterologii Opublikowano: 2018-11-28 Użytkownik: Rok temu w trakcie leczenia anemi wykryto u mnie tę chorobę. Dokładny opis. Przełyk,linia Z bez zmian,wpust bez całego żołądka o cechach zaniku bł. śluzowej -wyc. z trzonu i części przedodźwiernikowej. Oźwiernik,opuszka i część pozaopuszkowa bez zmian,Ściany żołądkowa wodojasna. Test ureazowy 1) Gastritis chronica (+) et activa(+)2) Gastritis chronica(++) atrophica(+) cum metaplasia intestinalis leki Pantoprazol,Metronidazol, krwiWitamina B 12 236Kwas foliowy 4,19Ferrytyna 44,9Leukocyty 5,77Erytrocyty 4,29Hemoglobina 13,6Hematokryt 41,00MCV 96,0MCH 31,6MCHC 33,0RDW 15,7Płytki krwi 243PCT 0,19PDW 12,8MPV 7,7Rozmaz automatycznyNEU % 56,1NEU 3,24LYMPH % 32,8LYMPH 1,89MON% 8MON 0,46EOS % 2,5EOS 0,14BASO % 0,6BASO 0,030Wszędzie naczytałam się że następny krok to na pewno będzie się boję,chciałabym żyć ,czuję się lata temu miałam usunięty jeden płat tarczycy,jestem pod stałą kontrolą endokrynologa Wyniki są tarczycy bardzo dobre..Z tej strony też nie ,mam żadnych niepokojących pod kontrolą gastrologa i co roku mam robić gastroskopię .Poza tym nie biorę nic. Chwiałabym jeszcze długo proszę o interpretację i może jakieś światełko w tunelu,Pozdrawiam [..usunięte przez administratora..] Lekarz: Witam serdecznie, zanikowe zapalenie błony śluzowej żołądka, to stan, w którym na skutek uszkodzenia śluzówki dochodzi do zaniku komórek okładzinowych żołądka, czego konsekwencją jest zmniejszenie wydzielania kwasu solnego oraz czynnika wewnętrznego Castle'a niezbędnego do wchłaniania witaminy B12 w jelicie cienkim. Może to prowadzić do niedoboru witaminy B12 i rozwoju niedokrwistości megaloblastycznej (przebiegająca z dużą objętością krwinki czerwonej). Z zanikowym zapaleniem błony śluzowej żołądka często związana jest niedokrwistość Addisona - Biermera, choroba autoimmunologiczna, w przebiegu której organizm wytwarza przeciwciała skierowane przeciwko wspomnianym już komórkom okładzinowym, powodując zahamowanie ich pracy. Proponuję wykonać diagnostykę w tym kierunku, o ile nie została jeszcze przeprowadzona - należy oznaczyć przeciwciała przeciwko komórkom okładzinowym oraz czynnikowi wewnętrznemu Castle'a z krwi. Inną przyczyną zanikowego zapalenia błony śluzowej żołądka jest zakażenie Helicobacter pylori. Zakażenie tą bakterią w Pani przypadku potwierdza dodatni wynik testu ureazowego, który obliguje do zastosowania leczenia eradykacyjnego (ma na celu pozbycie się bakterii). Z podanych przez Panią informacji wynika, że takie leczenie Pani otrzymała (metronidazol, amoksycylina, pantoprazol) i bardzo dobrze. Warto jednak sprawdzić czy ta terapia była skuteczna, w tym celu należy np. oznaczyć antygen Helicobacter pylori w stolcu, po upływie 6-8 tygodni od zakończonego leczenia i po odstawieniu inhibitora pompy protonowej (pantoprazol) na co najmniej 14 dni przed wykonaniem testu. Jest to ważne, ponieważ udokumentowano, że następstwem skutecznej eradykacji może być ustąpienie zmian zanikowych, co więcej, istnieją również dane, które świadczą o zmniejszaniu się metaplazji jelitowej. Metaplazja jelitowa, która również została u Pani stwierdzona, polega na zmianie błony śluzowej żołądka w błonę śluzową jelita i jest konsekwencją zapalenia. Gdyby okazało się, że leczenie eradykacyjne nie było skuteczne, sugeruję przeleczyć się jeszcze raz, stosując terapię poczwórną z bizmutem (jest to preferowany schemat według najnowszych wytycznych, stosuje się preparat Pylera 4x3 tabl +inhibitor pompy protonowej w dawce standardowej 2x1 przez 10-14 dni). Z uwagi na możliwe zaburzenia wchłaniania witaminy B12 w przebiegu zanikowego zapalenia błony śluzowej żołądka i niedokrwistości Addisona-Biermera, konieczna jest suplementacja tej witaminy, ponieważ jej niedobór może być przyczyną poważnych powikłań neurologicznych. Proszę również unikać leków, które mogą uszkadzać śluzówkę żołądka, chodzi tu głównie o leki przeciwbólowe z grupy niesteroidowych leków przeciwzapalnych (np. ibuprofen, ketoprofen, diklofenac, aspiryna) - gdyby zaistniała konieczność ich stosowania, należy je przyjmować w połączeniu z inhibitorem pompy protonowej w dawce standardowej lub zamienić na preparat mniej szkodliwy dla żołądka np. celekoksyb również w obstawie inhibitora pompy protonowej. Zaleca się także zaprzestanie palenia papierosów oraz stosowanie zbilansowanej diety i przestrzeganie zasad zdrowego żywienia ( spożywanie 4-5 posiłków dziennie w odstępach 3-3,5 godziny, unikanie ciężkich, tłustych, smażonych posiłków, mocnej kawy, alkoholu).Jeśli chodzi o związek zanikowego zapalenia błony śluzowej żołądka z rakiem tego narządu, to rzeczywiście stan ten zwiększa ryzyko rozwoju tej choroby, ale nie oznacza to, że u każdego chorego musi do tego dojść. Niezwykle istotne znaczenie ma nadzór endoskopowy i jest on konieczny, dlatego też proszę pozostawać pod opieką gastrologa i wykonywać badania endoskopowe (gastroskopia) z pobraniem wycinków do badania histopatologicznego zgodnie z jego zaleceniem. Pozdrawiam! Zadaj pytanie lekarzowi

przewlekłe zanikowe zapalenie skóry